Witam
Piękna pogoda, słonko świeci a ja siedzę zdechła w domu. Nie, nie jestem chora, tylko odpoczywam po weselu. Pierwszy raz byliśmy na weselu w środę i powiem Wam, że było super, wytańczyłam się prawie za wszystkie czasy, objadłam się jak bąk.
Para młoda nie chciała kwiatów jedynie książki i wiadomo kasiorkę, a że młodzi mają ogromne poczucie humoru, więc postanowiłam że zrobię im walizeczkę pełną kasy.
Kupiłam gotową tekturową walizeczkę, poprosiłam koleżankę aby ją pomalowała, zrobiła to perfekcyjnie, bo nie dość że pomalowała, to dała jeszcze śliczne romantyczne stemple. Ja zrobiłam hafcik z monogramem młodych, z datą ślubu. Uszyłam woreczki na pieniążki i cukieraski, dałam krówki z poleceniem dla młodej, że jak mąż będzie za dużo pyskował, to ma go "zakleić" krówką, tak zwaną mordoklejką.
Samo przyjęcie weselne było fantastyczne, cudne miejsce, piękne, romantyczne. Zespół grał wybornie od disko polo po standarty światowe, czyli dla każdego coś miłego. Zauważyłam, że co raz częściej na oczepiny organizowane są zupełnie inne zabawy, bardziej grzeczne, kulturalne i z klasą.
Ostatnio pisałam, że jedziemy na Warszawskie Targi Książki i obiecałam, że zrobię kilka zdjęć. Jak było? Jak co roku, dużo, dużo książek, ogrom wystawców, spotkania z pisarzami, z aktorami. Tylko żeby to wszystko zobaczyć trzeba było by spędzić tam caluśki dzień. Nałaziliśmy się, że aż nogi wlazły tam gdzie nie powinny. Oczywiście jak co roku obiecywaliśmy sobie, że kupimy po jednej książce i oczywiście jak co roku obietnice poszły się fikać.
Miałam przyjemność spotkać się z panią Małgorzatą Kalicińską, autorką mojego ulubionego "Rozlewiska" i wielu, wielu innych książek. Bardzo sympatyczna, pełna ciepła i humoru kobieta. Oczywiście książkę mam z autografem.
Na płycie odbywały się występy dzieci, grup tanecznych, wokalnych, Były rozstawione leżaki, na których można było odpocząć, oczywiście jak znalazło się jakiś wolny leżak. Była też strefa wymiany książek, my już tam nie trafiliśmy, bo nogi odmówiły nam posłuszeństwa.
A na koniec pokażę ile "już" zrobiłam ikony z Matką Boską, normalnie szał. Wolno idzie, bo trzeba bardzo uważać z tymi czarnymi konturami., ale sto lat nie mało, kiedyś zrobię.
Dzięki za komentarze pod poprzednim wpisem o irysku, kartka bardzo się siostrze podobała i z tego co wiem trafiła na wystawkę na lodówce.
Życzę Wam udanego wypoczynku i pięknej pogody, pa.
Piękna pogoda, słonko świeci a ja siedzę zdechła w domu. Nie, nie jestem chora, tylko odpoczywam po weselu. Pierwszy raz byliśmy na weselu w środę i powiem Wam, że było super, wytańczyłam się prawie za wszystkie czasy, objadłam się jak bąk.
Para młoda nie chciała kwiatów jedynie książki i wiadomo kasiorkę, a że młodzi mają ogromne poczucie humoru, więc postanowiłam że zrobię im walizeczkę pełną kasy.
Kupiłam gotową tekturową walizeczkę, poprosiłam koleżankę aby ją pomalowała, zrobiła to perfekcyjnie, bo nie dość że pomalowała, to dała jeszcze śliczne romantyczne stemple. Ja zrobiłam hafcik z monogramem młodych, z datą ślubu. Uszyłam woreczki na pieniążki i cukieraski, dałam krówki z poleceniem dla młodej, że jak mąż będzie za dużo pyskował, to ma go "zakleić" krówką, tak zwaną mordoklejką.
Samo przyjęcie weselne było fantastyczne, cudne miejsce, piękne, romantyczne. Zespół grał wybornie od disko polo po standarty światowe, czyli dla każdego coś miłego. Zauważyłam, że co raz częściej na oczepiny organizowane są zupełnie inne zabawy, bardziej grzeczne, kulturalne i z klasą.
Ostatnio pisałam, że jedziemy na Warszawskie Targi Książki i obiecałam, że zrobię kilka zdjęć. Jak było? Jak co roku, dużo, dużo książek, ogrom wystawców, spotkania z pisarzami, z aktorami. Tylko żeby to wszystko zobaczyć trzeba było by spędzić tam caluśki dzień. Nałaziliśmy się, że aż nogi wlazły tam gdzie nie powinny. Oczywiście jak co roku obiecywaliśmy sobie, że kupimy po jednej książce i oczywiście jak co roku obietnice poszły się fikać.
Miałam przyjemność spotkać się z panią Małgorzatą Kalicińską, autorką mojego ulubionego "Rozlewiska" i wielu, wielu innych książek. Bardzo sympatyczna, pełna ciepła i humoru kobieta. Oczywiście książkę mam z autografem.
Na płycie odbywały się występy dzieci, grup tanecznych, wokalnych, Były rozstawione leżaki, na których można było odpocząć, oczywiście jak znalazło się jakiś wolny leżak. Była też strefa wymiany książek, my już tam nie trafiliśmy, bo nogi odmówiły nam posłuszeństwa.
A na koniec pokażę ile "już" zrobiłam ikony z Matką Boską, normalnie szał. Wolno idzie, bo trzeba bardzo uważać z tymi czarnymi konturami., ale sto lat nie mało, kiedyś zrobię.
Dzięki za komentarze pod poprzednim wpisem o irysku, kartka bardzo się siostrze podobała i z tego co wiem trafiła na wystawkę na lodówce.
Życzę Wam udanego wypoczynku i pięknej pogody, pa.