Translate / Tłumacz

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Figurka.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Figurka.. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Z zupełnie innej beczki

Witam

    Coś mi ostatnio siadł laptop i przez to nie byłam zbyt częstym gościem na blogu. Dzisiaj jak wreszcie weszłam to aż szczęka mi opadła, tak dużo miałam do oglądania. Oglądałam, oglądałam i jeszcze wszystkiego nie obejrzałam, ale mam czas.
    A co u mnie? No cóż, w tym roku stwierdziłam, że daję na luz i nie przygotowuję się na kiermasz wielkanocny. Nie dam rady, trudno, będę jedynie zwykłym oglądaczem. Ale oczywiście kartki świąteczne będę robić, bo wiem że znajomi czekają. A teraz robię zaległe nagrody za jakieś  zgadywanki, robię szydełkowe serwetki, ale to pokażę później, bo aktualnie się suszą.
Ale... nie próżnuję. Otóż dawno temu moja świętej pamięci teściowa obiecała, że będę mogła wziąć sobie kuchenny kredens. Niestety przez wiele lat nie miałam gdzie go postawić, ale w końcu stwierdziłam że muszę go zabrać, a miejsce jakoś się znajdzie. No i kredens od pół roku jest w mojej piwnicy i schnie, bo stał w nieogrzewanym domu. Oprócz tego że sechł, to jeszcze nabierał mocy urzędowej, która jest bardzo potrzebna do odnawiania. Jak na razie zdarłam pierwszą warstwę farby przy użyciu płynu zmiękczającego i strasznie śmierdzącego. Miałam maseczkę na twarzy, ale i tak musiałam szybko uciekać z piwnicy, bo bym zdechła. Teraz muszę kredens potraktować szlifierką, którą dostałam na dzień kobiet od mego męża. Tylko nikt z architektów nie pomyślał, że w piwnicy też przydałyby się gniazdka, a tak długiego przedłużacza żeby ciągnąć z drugiego piętra do piwnicy to nie mam. Potem trzeba będzie porządnie umyć, poczekać jak wyschnie i następnie malować.
 Kiedyś myślałam aby go pomalować na biało i do tego białe szafki, ale że lubię kolor niebieski, to wymyśliłam, że szafki będą białe a kredens jaśniutko niebieski i będzie pięknie jak w niebie. Kiedy to będzie, to tylko diabli wiedzą, bo nawet ja nie mam takiej wiedzy.
Dobra, może starczy tego gadania a pora pokazać jak kredens wygląda teraz, nie jest zbyt atrakcyjny, bo to taki zwykły kuchenny z lat pięćdziesiątych ale jak zrobię... to może mucha nie usiądzie hi hi.






Szyby były malowane w owoce, farba trochę zlazła, ale bardzo chciałabym odnowić te szybki, tylko nie wiem czy mi się uda bo aż takich zdolności to ja nie mam.Oczywiście gałki też będą inne, już nawet mam kupione. Tak więc dziewczyny, trzymajcie kciuki aby mi się udało i abym nie straciła chęci i zapału.
    A oprócz tego spacerujemy po oświetlonej świątecznie Warszawie, pijemy gorącą czekoladę.





Pałac Prezydencki w nocnej odsłonie


A tu może kiedyś przenocuję - Hotel Bristol, he he marzenie.
    A, przypomniało mi się, muszę Wam coś pokazać, bo ja jestem zachwycona. Otóż będąc u mojej siostry zobaczyłam coś pięknego na tarasie. Jest to choinka zrobiona przez mojego szwagra i pomyślałam, że podobną tylko mniejszą chciałabym na swój balkon.



Normalnie genialne w swej prostocie. A do tego znalazłam w przedpokoju takie dwa cudne anioły, mam cały rok na pomyślenie o zrobieniu podobnych.


Ale się rozgadałam, chyba skończę bo już mnie palce bolą od tego gadania.
   Trzymajcie się cieplutko w te roztopy  i nie dajcie się przeziębieniom. Miód, malina i ciepłe skarpety, pamiętajcie, pa.

wtorek, 1 września 2015

Troszkę z innej bajki

Witam

     Dzisiaj nie o wycieczkach i nie o haftach. Zrobiłam sobie taki mały przerywnik w haftach i wyprodukowałam małą serwetkę. Maleńka jest, bo ma 35 cm średnicy ale dała mi popalić, a dokładnie wzór.
Nie wiem dziewczyny czy też macie takie samo odczucie. Mam stare książki ze wzorami szydełkowymi, na druty i gdy tam czytam rozpiskę wszystko rozumiem. Wzory są łatwe, lekkie i przyjemne, a w tych wszystkich nowych wzorach pojawiają się jakieś dziwne oznaczenia, przejścia. Jakieś oczka do góry nogami, nie wiadomo gdzie początek, trzeba normalnie samemu kombinować gdzie łeb a gdzie zad. Ja już nie wiem, może to jakaś taka nie gramotna się zrobiłam. Ale żeby nie było, stare wzory rozszyfrowuję bez płaczu i zgrzytania zębami. A te nowe wzory nie wiem kto wymyśla. No i tak było z tą małą zakałą. No, ale zrobiłam, wyprasowałam i jest.





I to by było tyle w temacie robótek, więcej grzechów nie pamiętam, a jak sobie przypomnę to od razu się nimi pochwalę.
     Przeglądając zdjęcia na aparacie, znalazłam zdjęcia, które robiłam w Warszawie nocą, pokażę dwa.
Warszawska kwiaciarka, z którą związana jest legenda. Właśnie w tej chwili moja pamięć trochę zastrajkowała i za chiny nie pamiętam tej legendy, ale jak tylko ją znajdę od razu się nią z Wami podzielę. Bo legendy są piękne.



A może ktoś z Was zna tę legendę, z przyjemnością ją przeczytam.
No i miało nie być wycieczki, a tu proszę bardzo, znów na lewo beczki, na prawo beczki, proszę wycieczki.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem. Możecie mi dziewczyny wierzyć, takie spotkania z blogowymi koleżankami są fantastyczne, polecam.
     Życzę wszystkim szkolniakom udanego roku szkolnego. Mój uczniak pierwszogimnazjalista właśnie  wrócił i rzekł do mnie, że nie może doczekać się jutra. Chory czy co !!!!!! Oby tak dalej trzymał :)
Miłego popołudnia, pa

czwartek, 19 grudnia 2013

Ozdóbki i cudeńka

Witam

      Myślałam, że do świąt już nic nie napiszę, ale znalazłam odrobinę czasu, aby pochwalić się jakie cudeńko udało mi się znaleźć.
Na pewno w każdym mieście, miasteczku na targowiskach, na  placykach ludzie handlują różnymi różnościami. Są to różności przywożone z Niemiec, z Holandii. Potem  leży to w kartonach, a ludzie grzebią i szukają. No i ja właśnie w taki sposób znalazłam przepiękną figurkę. Leżała taka biedna, zakurzona i porzucona. Przygarnęłam ja do swojego domu i teraz cieszy nasze oczy.




Na zdjęciach nie widać, ale kwiatki są w przepięknym niebieskim kolorze. Przepraszam, że się tak chwalę, ale ta figurka jest urocza.
A na stoliku leży obrusik, który zrobiłam szydełkiem.

      A teraz... nadal będę się chwalić. Tym razem świątecznymi ozdobami, które porozstawiałam tam i ówdzie.


To moje zimowe ludki. Zrobił je mój tata, włosy i czapeczki zrobiła mama. Mają już trochę lat, ale nadal je bardzo lubię i każdej zimy stoją na honorowym miejscu.


   


     I jeszcze wianek na drzwiach. Chyba  jestem jedyną osobą, która na drzwiach w bloku wiesza wianek świąteczny. Tak myślę, bo nigdy nie widziałam "wianków blokowych".



    No.... pochwaliłam się, teraz mogę spokojnie iść spać.
Życzę miłej i ciepłej nocki, pa.