Translate / Tłumacz

wtorek, 12 sierpnia 2014

Zakupowe szaleństwo

Witam

     Jak już na pewno wiecie, lubię się chwalić. Tak więc dzisiaj nie będzie odstępstw od zasady :)
     Ostatnio poczyniłam pewne zakupy. Szukałam wzoru na obrazek dla chłopca z okazji chrztu, no i jak weszłam na stronę ze wzorami to nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam szaleć. Tylko później jak zaczęłam podliczać, to musiałam swoje szaleństwo poskromić i zredukować. Ale kupiłam parę fajnych wzorków haftów. Kiedy je zrobię, to tego nawet najstarsi Indianie nie wiedzą. Najpierw pokażę jaki obrazek robię dla Jasia na chrzest.



Chrzest jest 31 sierpnia, a ja mam "już" tyle zrobione, hi hi


A oto kolejne zakupy





Kupiłam jeszcze kordonek na kolejne obciążniki do obrusów, tym razem będą biało-granatowo-niebieskie


    W ostatnią niedzielę była piękna pogoda, więc z tej okazji wybraliśmy się na wycieczkę rowerową po okolicznych drogach i bezdrożach. Było super, ja  mogłabym całą Polskę przejechać na rowerze, tak to lubię. Tym razem przejechaliśmy tylko 17 kilometrów. Mało, ale pedał mi odpadł, a syn złapał gumę, dobrze że to było prawie pod domem. Pora na zdjęcia, dużo ich nie ma bo zapominałam robić. Taka ze mnie skleroza.

     Kościółek modrzewiowy w Białej koło Zgierza, zbudowany w 1779 roku. We wnętrzu jest ołtarz i rzeźba z siedemnastego wieku.






    A to jest "wodospad", czyli spust wody ze stawu, który jest po drugiej stronie drogi. Gdy byłam dzieckiem kąpałam się tam z całą bandą dzieciaków, Siadało się na tych betonowych stopniach i pozwalało aby woda spychała. Człowiek zjeżdżał, aż majtki spadały z tyłka. Zwłaszcza, że nikt nie miał kąpielówek tylko zwykłe z bawełny przemysłowej z rozciągniętą gumą. Ale zabawa była super.





     No i taką sentymentalną wycieczkę odbyłam. Nie raz potrzeba cofnąć się do dzieciństwa, kiedy nie mieliśmy dorosłych problemów, kiedy wszystko było proste. Kiedy najbardziej smakował chleb z wodą i cukrem i nie jednokrotnie z odrobiną piachu. Kiedy najważniejszym problemem było to , czy bawimy się w wojnę na patyki, czy w domek. Ech... dzieciństwo.
Życzę Wam wielu takich powrotów i czerpania z nich radości, trzymajcie się, pa.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Moja Łódź

Witam

    No, mogę już pokazać co zrobiłam dla Dusi. Prawdę mówiąc nie mam czym się chwalić, bo są to drobniutkie hafty, ale z tego co wiem to się chyba Dusi podobały. Trochę mi to czasu zajęło, bo między haftami miałam remont, potem drugi remont, wyjazdy, wycieczki.
    Pierwszy hafcik to są maki, które już kiedyś pokazywałam, ale cóż pokaże jeszcze raz, a co tam...


Kolejne hafciki robiłam pod wpływem chwili. Na przykład gdy miałam ochotę na lody


A ten, gdy naszła mnie nostalgia i miałam romantyczny nastrój



     Wczoraj wybraliśmy się do Łodzi, aby trochę pochodzić, pozwiedzać. Chodzić chodziliśmy, ale ze zwiedzania wyszła tak zwana kicha. A to dlatego, że moi panowie jak weszli do antykwariatu z książkami tak wsiąkli i to na bardzo długo. No i okazało się, że jest zbyt późno i wszystkie muzea były pozamykane.         Ale porobiłam parę zdjęć w trakcie spaceru i powiem Wam, że Łódź jest pięknym miastem tylko zaniedbanym. Chociaż ostatnio odnowiono ulicę Piotrkowską i powiem, że wygląda teraz świetnie.  Ale ja uwielbiam patrzeć na górę kamienic. Dostrzegam wtedy dużo ciekawych detali, zwłaszcza że w Łodzi wszystkie stare kamienice są oryginalne.



Zapalacz gazowych latarni



Wiele takich zachwycających bram jest na Piotrkowskiej





Plac Wolności i pomnik Tadeusza Kościuszki




Kolejna brama i podwórko przerobione na restauracje, tutaj meksykańską



Kościół Garnizonowy przy placu Wolności




     Mam nadzieję, że choć trochę zachęciłam Was do odwiedzenia miasta nad rzeką Łódką i tu ciekawostka. To jest chyba jedyna rzeka w Polsce, która płynie pod miastem podziemnymi kanałami.
     Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem, w którym pokazywałam kamienne obciążniki. Kupiłam biały i niebieski kordonek i będę robiła kolejne obciążniki, chyba to już jakaś choroba, albo cóś...

    I tym kamienno- łódzkim akcentem kończę i serdecznie Was pozdrawiam, pa

wtorek, 5 sierpnia 2014

Z potrzeby chwili

Witam

      Ostatnio mało piszę,  jakoś szybko te dni lecą. Dopiero co zaczynał się lipiec a tu już sierpień. Miesiąc dla mnie nie zbyt radosny. Za dwa dni minie trzecia rocznica odejścia mojej Mamy. Trzy lata, a mam wrażenie jak by to wszystko wydarzyło się wczoraj. Wszystkie wspomnienia są nadal bardzo żywe, tkwią gdzieś bardzo głęboko.


    Dzisiaj nie zrobiłam ani jednego krzyżyka, ale za to zrobiłam coś bardzo pożytecznego. Otóż poszłam na dwór, położyłam obrus na podwórkowym stole, postawiłam filiżankę z herbatką owocową i za nim zdążyłam usiąść na bujawce zawiał piękny wiatr. Podwinął obrus, który koncertowo wylał moją herbatę. Oczywiście zaklęłam pod nosem i zaczęłam myśleć co by tu zrobić aby wiatr nie był ode mnie silniejszy i cwańszy.              Myślałam i myślałam, a że są wakacje to mój pomyślunek jest wolniejszy. Ale w końcu nastąpiło olśnienie, trzeba czymś ten obrus przytrzymać. I nagle mi się przypomniało, że u Karto_flanej  na blogu "Moje szydełkowe przygody" widziałam fajne przytrzymywacze do gazet. Zajrzałam, podpatrzyłam i wymyśliłam. Wzięłam kamienie, kordonek, żabki do firanek i zrobiłam obciążniki do obrusa.





     Muszę powiedzieć, że sprawdzają się świetnie, zwłaszcza że dzisiaj był dość silny wiatr.
     A, muszę powiedzieć, że Murzyn już mieszka w nowej budzie i widzę, że jest mu dobrze. Jak wlazł tak nie chciał wyjść.


Jeszcze trzeba dookoła budy zrobić porządek, kwiatki posadzić, tak jak miał Reksio. Ale najważniejsze, że piesek jest szczęśliwy.
     Dzisiaj też odwiedziłam stare kąty, na przykład staw w którym jak byłam dzieckiem się kąpałam. A teraz wszystko jest zarośnięte, zapuszczone aż przykro patrzeć. Za to ptactwo wodne ma gdzie się podziać.






Takie widoki mamy tu na łódzkiej ziemi.
    A teraz.... idziemy na jednego... hi hi    Nie, teraz odpowiem na pytanie, które zadałam czyli co robiłam u taty.  I co ja robiłam - malowałam i sprzątałam. Wymalowałyśmy z siostrą i ze szwagrem dwa pokoje, i mamy dość, bo malowanie ścian ze starymi farbami to nie jest takie proste.
      No i co,otóż dwie osoby odgadły w 100%. A są to Monika, która odpoczywa na hamaku i Joanna Pracowite Słoneczko, ale Ewita, Tosia, Ania, Dusia i Renka zgadły połowicznie. Dla dziewczyn ogromne buziaki a Monikę i Joannę proszę o adresy. I czekajcie grzecznie na niespodzianki, które mogą być dopiero we wrześniu, za co ogromnie przepraszam.
      I tym miłym niespodziankowym akcentem żegnam się, miłego jutrzejszego dnia. My jutro jedziemy na wycieczkę do Łodzi. Pa.