Translate / Tłumacz

piątek, 26 lutego 2016

Takie coś tam wymodziłam

Witam

    Dzisiaj taki krótki wpis i nie na temat haftów,tylko będzie o szydełku, a właściwie o szydle.
 Kiedyś oglądając u kogoś na blogu, oczywiście nie pamiętam u kogo, wybaczcie, koszyki robione z pociętych podkoszulków, pomyślałam że fajny pomysł. Wymyśliłam wtedy, że mogłabym coś takiego zrobić, zwłaszcza że potrzebny był mi koszyk na skarpety. Otworzyłam szafy i zaczęłam grzebać - tu podkoszulka, tam podkoszulka, tej już nie będę nosić, a w tej M. nie jest ładnie, po co mu taka nijaka. I tak uzbierałam kilka, pocięłam na długolaśne paski, kupiłam grube szydło i wzięłam się do roboty. Matko jedyna, ja nie wiedziałam, że to takie ciężkie, palec już tydzień mnie boli. Ale zrobiłam, ja wiem, to nie jest wybitne dzieło sztuki, właściwie to żadne dzieło. Krzywe, powyginane nie tam gdzie potrzeba, tu grube, tam chude, ale trudno, chwalę się . Mój syn myślał, że to czapka hawajka, nawet przymierzał.


To białe to nie dziury, tylko resztki metek, oj, nie czepiajcie się, hi hi.
Koszyk robiony dziwacznie, ale swoje zadanie spełnia i to chyba najważniejsze, no nie?




I tak ten koszyk stoi w szafce, więc go nie widać, a co z oczu to z serca.
Tylko zauważyłam, że z bluzek elastycznych lepiej się robi niż z bawełnianych. Są bardziej elastyczne, miękkie i tak palce nie bolą.
    Ale się rozgadałam i to na temat "super udanego" koszyka.

    Zauważyłam, że ostatnio ubyło mi obserwatorów. Mam nadzieję, że to nie przez nudę ziejącą z każdego kąta na moim blogu.
Życzę wszystkim miłego i bardzo ciepłego, przy kaloryferze weekendu, pa.

poniedziałek, 15 lutego 2016

Chyba wróciłam.

Witam

    Mamusiu kochana, jak ja zaniedbałam tego mojego kochanego bloga, muszę koniecznie to zmienić. Na początek będę musiała zmienić szatę graficzną, bo już się chyba wszystkim opatrzyła, w każdym bądź razie na pewno mnie. 
     Ferie już się skończyły, to znaczy u nas w mazowieckim się skończyły. Fajnie spędziliśmy te ferie, pierwszy tydzień syn miał grypę, drugi tydzień miał resztki grypy. Ani kina, ani spacerów, ani jazdy na rowerze, normalnie nuda totalna, oczywiście dla mojego synowca. Ja to nie miałam czasu się nudzić, ciągle coś do zrobienia, a to trzeba było pączka zjeść, a to herbatki się napić, z listonoszem porozmawiać, normalnie nie było czasu haftować hi hi.
Dobra, no coś tam robiłam, co prawda nie wszystko pokażę, bo to dla kogoś. Ale malutki rąbek tajemnicy odkryję. Pamiętacie, strasznie narzekałam na kanwę plastikową, a teraz co raz więcej na niej robię.


Takie malutkie jajeczka do powieszenia na gałązkach lub czymś innym podobnym.
    A teraz mam sprawę do załatwienia. Otóż mój M. pomyślał, że bardzo będę zadowolona z gazetki hafciarskiej, i nie pomylił się, tylko niestety nie zapytał czy już mam taką. No i teraz mam dwie i jedną chciałabym, no niestety ale odsprzedać. Jest to gazeta "Libri di Susanna", cena sklepowa 39,99 a ja chcę 20 zł.  Chyba pora na zdjęcia.















 Czasopismo jest po włosku, ale wzory i paleta kolorów są świetnie rozrysowane i bez znajomości języka wszystko się rozumie. Tematyka tego wydania to zwierzęta - domowe, dzikie, miłe i te mniej miłe. Dla każdego coś dobrego.
Jeśli ktoś byłby chętny to proszę o kontakt na mejla
     No dobra, to tyle na dzisiaj, zaraz się zacznie "Wspaniałe stulecie", nawet nie wiedziałam, że ten serial taaak mnie wciągnie, ale bronię się tym , że jest to film oparty na faktach historycznych, o których czytałam w książce. Bardzo wciągająca historia sułtana i jego haremu. Co prawda Sulejman kochał gorąco, ale w innych dziedzinach był bardzo okrutny, te co oglądają wiedzą o czym mówię.
Tak więc trzymajcie się cieplutko, do następnego razu, pa.