Witam
Dzisiaj taki krótki wpis i nie na temat haftów,tylko będzie o szydełku, a właściwie o szydle.
Kiedyś oglądając u kogoś na blogu, oczywiście nie pamiętam u kogo, wybaczcie, koszyki robione z pociętych podkoszulków, pomyślałam że fajny pomysł. Wymyśliłam wtedy, że mogłabym coś takiego zrobić, zwłaszcza że potrzebny był mi koszyk na skarpety. Otworzyłam szafy i zaczęłam grzebać - tu podkoszulka, tam podkoszulka, tej już nie będę nosić, a w tej M. nie jest ładnie, po co mu taka nijaka. I tak uzbierałam kilka, pocięłam na długolaśne paski, kupiłam grube szydło i wzięłam się do roboty. Matko jedyna, ja nie wiedziałam, że to takie ciężkie, palec już tydzień mnie boli. Ale zrobiłam, ja wiem, to nie jest wybitne dzieło sztuki, właściwie to żadne dzieło. Krzywe, powyginane nie tam gdzie potrzeba, tu grube, tam chude, ale trudno, chwalę się . Mój syn myślał, że to czapka hawajka, nawet przymierzał.
To białe to nie dziury, tylko resztki metek, oj, nie czepiajcie się, hi hi.
Koszyk robiony dziwacznie, ale swoje zadanie spełnia i to chyba najważniejsze, no nie?
I tak ten koszyk stoi w szafce, więc go nie widać, a co z oczu to z serca.
Tylko zauważyłam, że z bluzek elastycznych lepiej się robi niż z bawełnianych. Są bardziej elastyczne, miękkie i tak palce nie bolą.
Ale się rozgadałam i to na temat "super udanego" koszyka.
Zauważyłam, że ostatnio ubyło mi obserwatorów. Mam nadzieję, że to nie przez nudę ziejącą z każdego kąta na moim blogu.
Życzę wszystkim miłego i bardzo ciepłego, przy kaloryferze weekendu, pa.
Dzisiaj taki krótki wpis i nie na temat haftów,tylko będzie o szydełku, a właściwie o szydle.
Kiedyś oglądając u kogoś na blogu, oczywiście nie pamiętam u kogo, wybaczcie, koszyki robione z pociętych podkoszulków, pomyślałam że fajny pomysł. Wymyśliłam wtedy, że mogłabym coś takiego zrobić, zwłaszcza że potrzebny był mi koszyk na skarpety. Otworzyłam szafy i zaczęłam grzebać - tu podkoszulka, tam podkoszulka, tej już nie będę nosić, a w tej M. nie jest ładnie, po co mu taka nijaka. I tak uzbierałam kilka, pocięłam na długolaśne paski, kupiłam grube szydło i wzięłam się do roboty. Matko jedyna, ja nie wiedziałam, że to takie ciężkie, palec już tydzień mnie boli. Ale zrobiłam, ja wiem, to nie jest wybitne dzieło sztuki, właściwie to żadne dzieło. Krzywe, powyginane nie tam gdzie potrzeba, tu grube, tam chude, ale trudno, chwalę się . Mój syn myślał, że to czapka hawajka, nawet przymierzał.
Koszyk robiony dziwacznie, ale swoje zadanie spełnia i to chyba najważniejsze, no nie?
I tak ten koszyk stoi w szafce, więc go nie widać, a co z oczu to z serca.
Tylko zauważyłam, że z bluzek elastycznych lepiej się robi niż z bawełnianych. Są bardziej elastyczne, miękkie i tak palce nie bolą.
Ale się rozgadałam i to na temat "super udanego" koszyka.
Zauważyłam, że ostatnio ubyło mi obserwatorów. Mam nadzieję, że to nie przez nudę ziejącą z każdego kąta na moim blogu.
Życzę wszystkim miłego i bardzo ciepłego, przy kaloryferze weekendu, pa.