Translate / Tłumacz

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kot. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kot. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 marca 2017

Hafty i wypalenie

Witam

    Aż się sama przeraziłam jak zobaczyłam datę ostatniego wpisu.
    Na początku mojej przygody z blogiem, dziwiłam się dziewczynom, które pisały o tym że czują lekkie wypalenie, że muszą odpocząć. Zastanawiałam się jak to może być możliwe, przecież to taka fajoska sprawa. Każdego dnia musiałam zajrzeć, poczytać, pooglądać. Dzień bez blog to był dzień stracony, mówię to bardzo serio i z pełną premedytacją.
Teraz wiem, że jest to możliwe, to znaczy takie wypalenie, i powiem Wam, że jest to stan bardzo straszny, nie dobry, zły. Źle się z tym czuję, bo mam wrażenie że Was opuszczam, zaniedbuję.
Chyba gadam bez ładu i składu. W głowie myśli się kłębią a nie potrafię tego wyrazić na "papierze".
   Co u mnie się działo przez ten czas przerwy. Cały czas praca, praca i praca. Po budowaniu domków, przyszła pora na bal karnawałowy. Długo zastanawiałam się w co się przebrać, aż w końcu przyszło olśnienie, i oto ja w ślicznym przebraniu.z małą koleżanką



Dzieci były poprzebierane fantastycznie, byli żołnierze, policjanci, siłacze z wielkimi mięśniami, były Elzy z jakiejś tam krainy lodu, oczywiście nie mogło zabraknąć księżniczek. Ale była też syrenka, żabka.
Ja przeważnie chodziłam po sali i robiłam zdjęcia, bawiłam się w fotoreportera.
    Oczywiście hafty są cały czas obecne w moim życiu, bo bez tego już nie potrafię żyć .
Parę dni temu mąż miał równe urodziny i z tej okazji zrobiłam dla niego prezent. Że jest wielbicielem chooperów to wyhaftowałam taki jeden. Jest to Honda Shadow,  no muszę powiedzieć, że małżonek był bardzo zaskoczony i zadowolony. Nawet zapytał mnie, kiedy ten haft robiłam, bo wcale nie widział, a ja na to, że robiłam każdego wieczora, kiedy oglądaliśmy filmy. Dzięki temu, że mąż nie zwraca uwagi na to co robię, mogłam spokojnie haftować motorek.






Był też tort stosowny do zainteresowań jubilata



W między czasie zrobiłam dla wnuczki koleżanki metryczkę.



Powstała tez zakładka do książki dla koleżanki Dusi




A tu z moją ukochaną Miecią, która uwielbia przytulaski, myzianki, zresztą ja tez to lubię. A zauważyłam, że im jest starsza  tym bardziej lubi się przytulać.



     I to tyle się działo przez te pół tora miesiąca, w sumie to nie dużo. Cały czas robię Madonnę, w chwilach odpoczynku robię szydełkową wiosenną podusię, zbieram mulinę na nowy obraz. Tak więc planów mam multum, pomysłów jeszcze więcej, tylko kiedy ja to wszystko zrobię, to sama nie wiem.
Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko, pa.

niedziela, 20 listopada 2016

Robi się, cały czas coś się robi.

Witam

    Ja już się nawet nie tłumaczę, że nie ma mnie prawie miesiąc. Wpadłam w wir pracy w przedszkolu. Wracam do domu tak zmęczona, tak padnięta, że usypiam na stojąco, ale jest fajnie. Dzieciaki są super, mimo że znoszą różniste choroby, właśnie przeszłam jelitówkę, coś strasznego. Na szczęście mam siostrę "szamankę", która zna się na ziołach i powiedziała, że na tę dolegliwość najlepsze są krople propolisowe. Tak więc dziewczyny, na jelitówkę śmiało polecam krople propolisowe 7% do picia, 30 kropli na łyżeczkę cukru co 4 godziny i po kłopocie, a do tego wzmacnia organizm. Tyle reklamy, hi hi, ale mnie pomogło.
    Fakt, nie mam siły, ani czasu na robótki, ale staram się robić, bo kiermasz świąteczny zbliża się WIELKIMI krokami. I tak oto dzisiaj powstały pierwsze kartki i pudełeczko, potem przyjdzie pora na szycie.
No dobra, może trochę zdjęć pokażę.














Muszę jeszcze dorobić kartek, bo na razie jest mało. Matko jedyna, kiedy ja to zrobię, niech mi ktoś podaruje trochę dodatkowego czasu, błagam.
    A, przepraszam, zapomniałabym. Ostatnio trochę bawiłam się w szycie, ponieważ była wychowawczyni mojego syna poprosiła mnie abym uszyła taką planszę z kieszeniami na literki. Długo kombinowałam z czego to uszyć aby było mocne, solidne i wesołe. Na szczęście miałam płótno żeglarskie, więc dałam na tył, kieszenie zrobiłam z wesołej, żółtej bawełny i dodałam granatową lamówkę. Mąż zrobił uchwyt z kija od szczotki i sznurka. Mam nadzieję, że plansza zda egzamin.




No i z mojej pracy tyle, ale za to muszę i chcę się pochwalić swoim synkiem.
    Otóż miesiąc temu władze naszego miasta ogłosiły, że będzie malowany najdłuższy mural w Polsce. Zorganizowano w naszej szkole ogólne rysowanie bitew polskich, no i mój syn narysował z kampanii wrześniowej, a że ładnie rysuje to został wytypowany do malowania muralu.
Ogólnego projektu i wykonania podjęli się profesorowie i studenci ASP z Gdańska, no i nasi uczniowie. Tematyka to 100 bitew z okazji 1050 lecia chrztu Polski. Mural ma 750 m długości i chodzą pogłoski, że ma być zgłoszony do księgi rekordów Guinessa.
A teraz "kilka" fotek





To jest maleńkie "dzieło" Maćka, jego projekt i wykonanie. Jestem dumna.













Przed oglądaniem koniecznie musiałam powiadomić siostrę i oczywiście przesłałam jej zdjęcia.


Na zakończenie moja mała pomocnica Miecia, tak się kocurka spracowała , że aż zasnęła.


Tak wygląda moja "pracownia", fotel i zawalone krzesło. Marzy mi się pracownia z prawdziwego zdarzenia, tak mała, własna, ze stolikiem na maszynę, regalikami na materiały, szufladkami na mulinki i wygodnym fotelem, a przy foteliku dobra lampa. A, jeszcze radyjko z ulubioną stacją radiową.


Nie obiecuję, że następny wpis będzie szybko, same wiecie jak jest, czas, czas, czas.
   Trzymajcie się cieplutko i wszystkim życzę duuuużo słonka, bo bardzo jest nam wszystkim potrzebne, pa.