Witam
Tadaaaaam !!!!!!!
Zrobiłam, skończyłam i mogę wreszcie pokazać. Otóż na ostatnich warsztatach skończyłam moje filcowane korale. Muszę przyznać, że fajnie się je robiło, no może trochę palce miałam poparzone i odmoczone, ale czego się nie robi aby potem ładnie i oryginalnie wyglądać. Filcowałyśmy na mokro, zabawy było przy tym spooooooooro. Teraz chciałabym się nauczyć filcowania na sucho, bo nasza Jadzia, która pokazywała nam tajniki, robi przepiękne ozdoby, naszyjniki, kolczyki, bransoletki. Namawiam ją aby stworzyła swojego bloga, bo naprawdę ma co pokazać. Ale chyba jeszcze nie ma odwagi, bo to bardzo skromna osoba.
No dobra, pokażę co wykulkowałam.
A tu zdjęcia dla porównania, jak światło żarówkowe zmienia kolor. To co tu jest kawą z mlekiem, w świetle normalnym jest zgniło zielone. Więc, żeby zdjęcia pokazały prawdziwy obraz, musiałam z aparatem wyjść na balkon. Widzicie jakie poświęcenie :))) Zimno, deszcz pada, jakieś wilki mnie gryzą...
Pasują mi te korale do wielu bluzek, tylko muszę powiedzieć jedno - GRYZĄ, jak diabli gryzą. Czochra się człowiek, jak by go coś oblazło. Chyba będę je nosić do golfów.
A teraz z innej beczki, choć nadal robótkowej.
W sobotę, w Warszawie, w Pałacu Prymasowskim odbyły się targi świąteczne. Wystawiały tam swoje prace panie, mogę śmiało powiedzieć, że z całej Polski. Bo była pani ze Stargardu Szczecińskiego, z Wyszkowa, z Podkarpacia. Chodziłam po pięknych salach pałacu i podziwiałam stragany. Czego tam nie było! Były szydełkowe gwiazdki, serwetki, szale, czapki, szydełkowe lalki, bombki. Były malowane na szkle : butelki, słoiczki, obrazki. Były szyte lalki, reniferki, świnki. Wiem czego nie było, otóż nie było haftów krzyżykowych i wstążeczkowych, niestety.Ale zamiast gadać, pokażę parę zdjęć.
Pałac Prymasowski w całej okazałości, byłam tam pierwszy raz.
Piękne są tam sale i każda ma swoja nazwę: żółta, zielona, kolumnowa.
Te choinki są zrobione z prawdziwych igieł sosnowych. Wyglądają jak sztuczne, ale są najprawdziwsze. Igły klejone na gorąco i potem lakierowane. Dzięki temu, nie odpadają i są sztywne.
A ta świnka ze skrzydełkami jest po prostu urocza.
Filcowana lala, na choince wisiało ich jeszcze więcej. Ta z tyłu ma śliczny warkocz.
To mój jedyny zakup, chyba nie muszę mówić dlaczego :) Wisi już w kuchni przy oknie.
A to złote jabłuszko dostałam od bardzo sympatycznej pani, która robi te choinki z igieł sosnowych. Jabłuszko znalazło miejsce w klatce, co prawda nie złotej tylko białej, ale fajnie to wygląda.
Tu ja, w swoich nowych koralach. Stoisk było około sześćdziesięciu. Uwierzcie mi, nogi wlazły nam gdzie nie trzeba, oczy bolały od patrzenia, a szczęka nie chciała się podnieść. Bo jak opadła, tak została.
I jeszcze Warszawa nocą, Teatr Narodowy. Ogólnie nie lubię dużych miast, ale miasta nocą uwielbiam. No takie małe zboczenie, a co tam hi hi.
I jeszcze dwa ostanie zdjęcia. Przepraszam Was, ale nie mogłam się oprzeć i musiałam zrobić zdjęcia.
Toaleta w pałacu, nie zawsze człowiek ma okazje korzystać z takiej toalety. No nie da się tego porównać z tojtojką :)
Witam nową panią w mych blogowych progach, bardzo mi miło.
Również już teraz dziękuję, że tyle osób zapisało się do mojego candy i baaaaaaardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa i życzenia. Są mi bardzo potrzebne, zwłaszcza dzisiaj, bo idę do dentysty usunąć korzeń i trochę się boję.
I tym dentystyczno- toaletowym akcentem żegnam się, pa.
Tadaaaaam !!!!!!!
Zrobiłam, skończyłam i mogę wreszcie pokazać. Otóż na ostatnich warsztatach skończyłam moje filcowane korale. Muszę przyznać, że fajnie się je robiło, no może trochę palce miałam poparzone i odmoczone, ale czego się nie robi aby potem ładnie i oryginalnie wyglądać. Filcowałyśmy na mokro, zabawy było przy tym spooooooooro. Teraz chciałabym się nauczyć filcowania na sucho, bo nasza Jadzia, która pokazywała nam tajniki, robi przepiękne ozdoby, naszyjniki, kolczyki, bransoletki. Namawiam ją aby stworzyła swojego bloga, bo naprawdę ma co pokazać. Ale chyba jeszcze nie ma odwagi, bo to bardzo skromna osoba.
No dobra, pokażę co wykulkowałam.
A tu zdjęcia dla porównania, jak światło żarówkowe zmienia kolor. To co tu jest kawą z mlekiem, w świetle normalnym jest zgniło zielone. Więc, żeby zdjęcia pokazały prawdziwy obraz, musiałam z aparatem wyjść na balkon. Widzicie jakie poświęcenie :))) Zimno, deszcz pada, jakieś wilki mnie gryzą...
Pasują mi te korale do wielu bluzek, tylko muszę powiedzieć jedno - GRYZĄ, jak diabli gryzą. Czochra się człowiek, jak by go coś oblazło. Chyba będę je nosić do golfów.
A teraz z innej beczki, choć nadal robótkowej.
W sobotę, w Warszawie, w Pałacu Prymasowskim odbyły się targi świąteczne. Wystawiały tam swoje prace panie, mogę śmiało powiedzieć, że z całej Polski. Bo była pani ze Stargardu Szczecińskiego, z Wyszkowa, z Podkarpacia. Chodziłam po pięknych salach pałacu i podziwiałam stragany. Czego tam nie było! Były szydełkowe gwiazdki, serwetki, szale, czapki, szydełkowe lalki, bombki. Były malowane na szkle : butelki, słoiczki, obrazki. Były szyte lalki, reniferki, świnki. Wiem czego nie było, otóż nie było haftów krzyżykowych i wstążeczkowych, niestety.Ale zamiast gadać, pokażę parę zdjęć.
Pałac Prymasowski w całej okazałości, byłam tam pierwszy raz.
Piękne są tam sale i każda ma swoja nazwę: żółta, zielona, kolumnowa.
Te choinki są zrobione z prawdziwych igieł sosnowych. Wyglądają jak sztuczne, ale są najprawdziwsze. Igły klejone na gorąco i potem lakierowane. Dzięki temu, nie odpadają i są sztywne.
A ta świnka ze skrzydełkami jest po prostu urocza.
Filcowana lala, na choince wisiało ich jeszcze więcej. Ta z tyłu ma śliczny warkocz.
To mój jedyny zakup, chyba nie muszę mówić dlaczego :) Wisi już w kuchni przy oknie.
A to złote jabłuszko dostałam od bardzo sympatycznej pani, która robi te choinki z igieł sosnowych. Jabłuszko znalazło miejsce w klatce, co prawda nie złotej tylko białej, ale fajnie to wygląda.
Tu ja, w swoich nowych koralach. Stoisk było około sześćdziesięciu. Uwierzcie mi, nogi wlazły nam gdzie nie trzeba, oczy bolały od patrzenia, a szczęka nie chciała się podnieść. Bo jak opadła, tak została.
I jeszcze Warszawa nocą, Teatr Narodowy. Ogólnie nie lubię dużych miast, ale miasta nocą uwielbiam. No takie małe zboczenie, a co tam hi hi.
I jeszcze dwa ostanie zdjęcia. Przepraszam Was, ale nie mogłam się oprzeć i musiałam zrobić zdjęcia.
Toaleta w pałacu, nie zawsze człowiek ma okazje korzystać z takiej toalety. No nie da się tego porównać z tojtojką :)
Witam nową panią w mych blogowych progach, bardzo mi miło.
Również już teraz dziękuję, że tyle osób zapisało się do mojego candy i baaaaaaardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa i życzenia. Są mi bardzo potrzebne, zwłaszcza dzisiaj, bo idę do dentysty usunąć korzeń i trochę się boję.
I tym dentystyczno- toaletowym akcentem żegnam się, pa.
strasznie mi się podobają takie wielkie kule w koralach, wygląda to megasnie:) oj, na takie targi z chęcią bym się wybrała:)
OdpowiedzUsuńTo zapraszam do nas, do Legionowa. Na początku grudnia będą targi, będę i oczywiście zdjęcia porobię.
UsuńJak pięknie wyglądają korale na właścicielce. A targów zazdroszczę, bo u nas posucha wielka, jeżeli chodzi o takie imprezy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Danusiu :) A targi? musicie z dziewczynami coś wymyślić. Tak fajnie Wam wyszedł kiermasz. Pozdrawiam
UsuńUwielbiam wszelakiego rodzaju targi artystyczne, ludowe i rękodzielnicze.
OdpowiedzUsuńA korale od razu zobaczyłam u Ciebie na szyi Doro :)
Pozdrawiam :)
Ja też lubię, nogi bolą, ale jest fajnie. Już nie długo w moim mieście będą targi świąteczne, już się cieszę :)
UsuńNaprawdę ładna łazienka ;D
OdpowiedzUsuńA tak poza tym również uwielbiam różnego rodzaju targi - to miejsca, dzięki którym jest się ze wszystkim na bieżąco, na których spotyka się wiele interesujących osób, można zgarnąć niezłe fanty. Dlatego dobrze jest mieszkać blisko Warszawy :D
...albo koło innego dużego miasta ;)
UsuńNo właśnie Kubusiu, w innych miejscowościach też są fajne imprezy :)
UsuńKorale są piękne, ślicznie w nich wyglądasz :) Pałac zachwycający, uwielbiam takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńOj ja też lubię, tylko ja bardziej wolę dworki takie z duszą i z własnymi duchami.
UsuńTylko pozazdrościć takich widoków, a korale świetnie prezentują się uroczej modelce , pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana, zawsze mogę na Ciebie liczyć. A widoki? Zimą może nie, ale wiosną zapraszam :)
UsuńPiękne korale zrobiłaś, super jesienne kolorki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
D.
Bardzo lubię jesienne kolory, bo jestem jesienną dziewczyną :) Dziękuję Dorotko.
UsuńWspaniale wyglądasz w tym naszyjniku :) Serduszko wybrałaś idealnie pasujące do zasłon. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEluniu, bardzo dziękuję :) A serce specjalnie takie wybrałam, bo kuchnię urządzam na biało - niebiesko, lubię to połączenie.
UsuńKorale ładne, chociaż to co gryzie, to już kochana nie dla mnie....
OdpowiedzUsuńKurcze, jest na czym oko zawiesić... Sama nie wiem co bym najpierw porwała, ale chyba tą świnkę ze skrzydełkami...Mam co do tych zwierząt ogromną słabość. Nawet oglądałam ostatnio w Ikea (ale nie skrzydlate), chyba sprezentuję chłopcom na Nowy Rok... Potem skubnęłabym drzewka, reniferki, lalki tildy........... Echhhhhh... Ale ze mnie pazerne stworzenie..hihi!
Z takiej łazienki chętnie także bym skorzystała... ;)))))
Dorotko, a wiesz jaki fajny masaż jest przy takich koralach ;) Oj, uwierz mi, że gdyby nie ceny, to też bym chociaż połowę wykupiła. Ale, chęci wielkie, a portfel pusty...
UsuńFajne filcowane korale!!
OdpowiedzUsuńDorotko cudowne i cudownie w nich Tobie , a kupiłby wieś , tylko pieniądze gdzieś , znam znam to uczucie oczy kupiły by wszystko , ale wybrać trzeba - serducho pikne , pozdrawiam Anulka
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa Aniu, zawsze te pieniądze gdzieś się tak zapodzieją, że jak potrzeba to nigdy ich nie ma :)
UsuńMam nadzieję, że wizyta u dentysty była znośna... Pałacyk przepiękny - pewnie też bym fotografowała toaletę ;-) Korale urocze - jesienne, "ciepłe" i Ci pasują :-) Szkoda, że gryzą, ale na zimę w sam raz ;-)
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie pieknie tam:) Az chciałoby sie frunąć:) korale super, i jakie duże:)
OdpowiedzUsuńczochrane korale...
OdpowiedzUsuń:-)
a o tym kiermaszu wiedziałam, ale nie dane mi było się tam wybrać, czego załuję, bo było sporo naszych blogowych koleżanek...
No, no zaszalałaś z tym filcem :-)
OdpowiedzUsuńKorale masz cudnej urody, a i całe szczęście, że Cię te wilki nie pogryzły :-)
Pozdrawiam :)
Śliczne filcowe korale,aż mam ochotę je pomacać ;P Choinki z igieł bomba! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚliczne korale, a relacja z targów super, można zobaczyć śliczne prace innych oraz zobaczyć Pałac, pozdrawiam Asia
OdpowiedzUsuńNa pewno kark bolał o patrzenia :) Korale świetne a "sikaczka" (jak mawia Hania) cudowna :)
OdpowiedzUsuńPięne korale, bardzo podobają mi się kolory jesieni. Do twarzy Ci w nich.
OdpowiedzUsuńFajne kolorki tych korali - w pięknym miejscu odbył się kiermasz - żałuję, że mieszkam daleko od Warszawy - pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńFajne, jesienne filcowanie. Pozdrowienia i zapraszam na candy
OdpowiedzUsuńFilcowe korale przepiękne, jak każda z pani prac, za którymi szczerze mówiąc się stęskniłam... Długo mnie już tutaj nie było i było mi też z tego powodu trochę głupio, że tak się nie odzywałam, nie udzielałam... Bardzo dużo się działo w ostatnim czasie, ale na szczęście już mogę wrócić do pisania i spokojnego czytania blogów innych... I tak dobrze mi z tym wreszcie :)
OdpowiedzUsuńA korale idealnie pasują :)
Pozdrawiam ciepło !