Witam
Dzisiejszy wpis nie będzie o haftowanych, dzierganych czy malowanych aniołach, tylko o Was. Tak, o moich kochanych blogowych Aniołach.
W poprzednim wpisie miałam każdej z osobna odpisać, ale po przeczytaniu wszystkich komentarzy stwierdziłam, że właściwie piszecie o tym samym. I nie mówię tu o komplementach, chociaż bardzo miło mi się zrobiło na sercu. Właśnie przed chwilą w radiu była rozmowa na temat urody zewnętrznej i wewnętrznej, duchowej i padło świetne zdanie - "pozwól zrobić z siebie motyla". O czym ja mówiłam, aha, chciałam Wam przede wszystkim podziękować za postawienie mnie do pionu. Chociaż jeśli chodzi o to odchudzanie to od początku wiedziałam, że będzie jakiś haczyk, no i był.
Ale od początku. Jak wiecie popiliśmy te koktajle przez trzy dni, popiliśmy wodę z dziwną herbatką i na czwarty dzień pojechaliśmy na pomiary. Oczywiście ochy, achy, pani Dorotko, panie Adasiu jakie dobre wyniki. Waga spada, nawodnienie się podnosi, nawet, dziwne, kości mi schudły, normalnie jednym słowem - CUD. Wyliczanie kalorii, co trzeba jeść, a z czego zrezygnować, ile wody wypijać, Wyszło, że ja powinnam pić dwa i pół litra dziennie, a M. trzy i pół litra. Gdy spojrzałam na mojego M. jego oczy "mówiły" - kobito, ja i tego półtora litra nie mogłem w siebie wcisnąć, a co mówić drugie tyle.
Oczywiście zachwalanie ile to korzyści dają te koktajle, jak fantastycznie człowiek się po nich czuje, ile to witamin posiada. Słuchajcie, nic tylko się zalać tym koktajlem i śpiewać pieśni dziękczynne.
No oczywiście, dla zbudowania przyjaznej atmosfery, pani opowiadała nam jak to jest na zjazdach dla takich trenerów jak ona, jak tam jest fajnie. Spytaliśmy co podają do jedzenia, właściwie nie podała żadnych konkretów. Ale za to dowiedzieliśmy się, że każdy z uczestników ma swoje pudełeczko z witaminami, czytaj lekami, chemią. Nie, ona ma malutkie pudełeczko, ale inni to wręcz pudła od wiolonczeli dźwigają. To znaczy, my tak sobie wyobraziliśmy. No i po tych witaminach jak te wszystkie kobiety pięknie wyglądają, a ja miałam ochotę zapytać, jak pięknie wyglądają ich żołądki i wątroby, po takiej ilości leków.
Najbardziej zszokowało mnie wyznanie pani, że ten koktajl podaje czteroletniemu dziecku, bo dobrze działa na kaszel, ale gdy powiedziałam o miodzie i pyłku kwiatowym, to już nie było zainteresowania.
Spojrzałam jeszcze na skład tych specyfików, to jedynie aloes miał najwięcej naturalnych składników. Za to herbata odkryła swoje tajemnice, dlaczego po niej dostałam takiego przyspieszenia, otóż zawierała kofeinę. Ja nie piję kawy naturalnej w żadnej postaci, więc jak dostałam taką dawkę, do tego ciśnienie poszło mi w górę, to z tymi kijkami zapierniczałam jak struś pędziwiatr.
Rozmowa się przedłużała, już wiedzieliśmy, że się nie zgadzamy na dalszą kurację, ale jeszcze zapytałam o koszt. Pani zaczęła wyliczać koszt miesięczny dla jednej osoby - herbatka, aloes, koktajl - wyszło 500 zł, więc dla dwóch osób 1000 zł. Za 1000 zł to my jeszcze nie jesteśmy tacy grubi, jeszcze w drzwi się mieścimy, nawet w te obrotowe.
Gdy tylko stwierdziliśmy, że na razie rezygnujemy z kuracji, bo mamy inne ważniejsze przedsięwzięcia, pani przestała być lepiąco miła i usłyszeliśmy - nie będę już państwa zatrzymywać.
No i w taki oto sposób zakończyła się nasza przygoda z koktajlowym odchudzaniem .
Zrezygnowałam nie tylko z powodu kosztów, chociaż to przeważyło, ale właśnie dzięki Wam moje Anioły, bo dałyście mi kopa i podbudowałyście moje nadwątlone poczucie wartości.
To dla was:
Dobra, teraz może trochę poważniej. Skończyłam mojego dziobaka, teraz tylko muszę dobrać materiał, skroić i brać się za szycie. A żeby nie wyciągać maszyny do jednej torby, to skroję jeszcze poszewki na podusie. Bo kupiłam nową narzutę na kanapę. Poprzednio była w kolorze brązowym i wszystko do tego pasowało, a teraz jest ciemno szara i jest tak jakoś nijak. bo meble brązowe, dywan brązowy a narzuta szara. Ale nie wiem jak u Was, ale u mnie w sklepach nie ma żadnych sensownych narzut. Nawet myślałam, że zrobię z grubej bawełny szydełkiem, ale jak wyliczyłam koszt, to się złapałam nie tylko za kieszeń, ale i za głowę i serce. Wyszło mi jakieś 600 zł. bo potrzebuję dwa metry na dwa i pół metra.
Jejku, znowu piszę o czym innym, a miałam pokazać ptaszorka.
Jak uszyję torbę to też się pochwalę, tylko nie wiem jaki materiał dać. Myślałam o zielonym w białe groszki, jak myślicie.
Ostatnio wśród moich znajomych pojawiają się maleńkie dzieci i są to przeważnie już wnuki. Jacy znajomi, takie dzieci. No i właśnie dla jednego z tych maluchów zrobiłam karteczkę. Jeszcze tylko przykleję, czymś przyozdobię i będzie gotowa.
Teraz robię druga kartkę, będzie ten sam wzór, ale misie będą w innych bluzeczkach.
Czy ja coś miałam jeszcze powiedzieć.... Aaaa, no właśnie. W ostatnią sobotę wzięłam po raz pierwszy udział w spotkaniu, ja to nazwałam "Dziewczynek Rękodzielniczek". Co robiłyśmy, wymieniałyśmy się doświadczeniami, chwaliłyśmy się co która robi, degustowałyśmy pyszne winka. Nawet tego dnia nie wzięłam wszystkich leków hi hi. Nie wiedziałam, że na takich spotkaniach jest tak super, fajnie, odlotowo. Poznałam wiele dziewczyn tak samo zakręconych jak ja, a może i jeszcze bardziej. Super są takie spotkania, polecam całym sercem.
Znowu się rozpisałam, ale wybaczcie mi, po prostu nie mam z kim pogadać, a tak chociaż do Was się odezwę.
Życzę miłego tygodnia, a wielbicielkom "Wspaniałego stulecia" życzę cierpliwości, może dadzą kontynuację serialu. Pa.
Dzisiejszy wpis nie będzie o haftowanych, dzierganych czy malowanych aniołach, tylko o Was. Tak, o moich kochanych blogowych Aniołach.
W poprzednim wpisie miałam każdej z osobna odpisać, ale po przeczytaniu wszystkich komentarzy stwierdziłam, że właściwie piszecie o tym samym. I nie mówię tu o komplementach, chociaż bardzo miło mi się zrobiło na sercu. Właśnie przed chwilą w radiu była rozmowa na temat urody zewnętrznej i wewnętrznej, duchowej i padło świetne zdanie - "pozwól zrobić z siebie motyla". O czym ja mówiłam, aha, chciałam Wam przede wszystkim podziękować za postawienie mnie do pionu. Chociaż jeśli chodzi o to odchudzanie to od początku wiedziałam, że będzie jakiś haczyk, no i był.
Ale od początku. Jak wiecie popiliśmy te koktajle przez trzy dni, popiliśmy wodę z dziwną herbatką i na czwarty dzień pojechaliśmy na pomiary. Oczywiście ochy, achy, pani Dorotko, panie Adasiu jakie dobre wyniki. Waga spada, nawodnienie się podnosi, nawet, dziwne, kości mi schudły, normalnie jednym słowem - CUD. Wyliczanie kalorii, co trzeba jeść, a z czego zrezygnować, ile wody wypijać, Wyszło, że ja powinnam pić dwa i pół litra dziennie, a M. trzy i pół litra. Gdy spojrzałam na mojego M. jego oczy "mówiły" - kobito, ja i tego półtora litra nie mogłem w siebie wcisnąć, a co mówić drugie tyle.
Oczywiście zachwalanie ile to korzyści dają te koktajle, jak fantastycznie człowiek się po nich czuje, ile to witamin posiada. Słuchajcie, nic tylko się zalać tym koktajlem i śpiewać pieśni dziękczynne.
No oczywiście, dla zbudowania przyjaznej atmosfery, pani opowiadała nam jak to jest na zjazdach dla takich trenerów jak ona, jak tam jest fajnie. Spytaliśmy co podają do jedzenia, właściwie nie podała żadnych konkretów. Ale za to dowiedzieliśmy się, że każdy z uczestników ma swoje pudełeczko z witaminami, czytaj lekami, chemią. Nie, ona ma malutkie pudełeczko, ale inni to wręcz pudła od wiolonczeli dźwigają. To znaczy, my tak sobie wyobraziliśmy. No i po tych witaminach jak te wszystkie kobiety pięknie wyglądają, a ja miałam ochotę zapytać, jak pięknie wyglądają ich żołądki i wątroby, po takiej ilości leków.
Najbardziej zszokowało mnie wyznanie pani, że ten koktajl podaje czteroletniemu dziecku, bo dobrze działa na kaszel, ale gdy powiedziałam o miodzie i pyłku kwiatowym, to już nie było zainteresowania.
Spojrzałam jeszcze na skład tych specyfików, to jedynie aloes miał najwięcej naturalnych składników. Za to herbata odkryła swoje tajemnice, dlaczego po niej dostałam takiego przyspieszenia, otóż zawierała kofeinę. Ja nie piję kawy naturalnej w żadnej postaci, więc jak dostałam taką dawkę, do tego ciśnienie poszło mi w górę, to z tymi kijkami zapierniczałam jak struś pędziwiatr.
Rozmowa się przedłużała, już wiedzieliśmy, że się nie zgadzamy na dalszą kurację, ale jeszcze zapytałam o koszt. Pani zaczęła wyliczać koszt miesięczny dla jednej osoby - herbatka, aloes, koktajl - wyszło 500 zł, więc dla dwóch osób 1000 zł. Za 1000 zł to my jeszcze nie jesteśmy tacy grubi, jeszcze w drzwi się mieścimy, nawet w te obrotowe.
Gdy tylko stwierdziliśmy, że na razie rezygnujemy z kuracji, bo mamy inne ważniejsze przedsięwzięcia, pani przestała być lepiąco miła i usłyszeliśmy - nie będę już państwa zatrzymywać.
No i w taki oto sposób zakończyła się nasza przygoda z koktajlowym odchudzaniem .
Zrezygnowałam nie tylko z powodu kosztów, chociaż to przeważyło, ale właśnie dzięki Wam moje Anioły, bo dałyście mi kopa i podbudowałyście moje nadwątlone poczucie wartości.
To dla was:
Dobra, teraz może trochę poważniej. Skończyłam mojego dziobaka, teraz tylko muszę dobrać materiał, skroić i brać się za szycie. A żeby nie wyciągać maszyny do jednej torby, to skroję jeszcze poszewki na podusie. Bo kupiłam nową narzutę na kanapę. Poprzednio była w kolorze brązowym i wszystko do tego pasowało, a teraz jest ciemno szara i jest tak jakoś nijak. bo meble brązowe, dywan brązowy a narzuta szara. Ale nie wiem jak u Was, ale u mnie w sklepach nie ma żadnych sensownych narzut. Nawet myślałam, że zrobię z grubej bawełny szydełkiem, ale jak wyliczyłam koszt, to się złapałam nie tylko za kieszeń, ale i za głowę i serce. Wyszło mi jakieś 600 zł. bo potrzebuję dwa metry na dwa i pół metra.
Jejku, znowu piszę o czym innym, a miałam pokazać ptaszorka.
Jak uszyję torbę to też się pochwalę, tylko nie wiem jaki materiał dać. Myślałam o zielonym w białe groszki, jak myślicie.
Ostatnio wśród moich znajomych pojawiają się maleńkie dzieci i są to przeważnie już wnuki. Jacy znajomi, takie dzieci. No i właśnie dla jednego z tych maluchów zrobiłam karteczkę. Jeszcze tylko przykleję, czymś przyozdobię i będzie gotowa.
Teraz robię druga kartkę, będzie ten sam wzór, ale misie będą w innych bluzeczkach.
Czy ja coś miałam jeszcze powiedzieć.... Aaaa, no właśnie. W ostatnią sobotę wzięłam po raz pierwszy udział w spotkaniu, ja to nazwałam "Dziewczynek Rękodzielniczek". Co robiłyśmy, wymieniałyśmy się doświadczeniami, chwaliłyśmy się co która robi, degustowałyśmy pyszne winka. Nawet tego dnia nie wzięłam wszystkich leków hi hi. Nie wiedziałam, że na takich spotkaniach jest tak super, fajnie, odlotowo. Poznałam wiele dziewczyn tak samo zakręconych jak ja, a może i jeszcze bardziej. Super są takie spotkania, polecam całym sercem.
Znowu się rozpisałam, ale wybaczcie mi, po prostu nie mam z kim pogadać, a tak chociaż do Was się odezwę.
Życzę miłego tygodnia, a wielbicielkom "Wspaniałego stulecia" życzę cierpliwości, może dadzą kontynuację serialu. Pa.
Dobrze, ze zerwalas z tymi ludzmi, a uroda to jest w nas i dziekuje Ci Aniolku, ze jestes... Zazdroszcze tego spotkania robotkowego. Ale wciaz mysle, czy nie spotkac sie z Toba np. latem...
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł, jestem całkowicie za :)
UsuńDora szkoda kasy, masz tyle innych możliwości. No ba motorem jeździsz, haftujesz szyjesz ogródek szkoda kasy i ZDROWIA dla oszołomów.
OdpowiedzUsuńElu, święta prawda. Wolimy jechać na zjazd motocyklowy, a tam schudnąć też można, bo nie ma czasu na jedzenie :)
Usuńheh, nie ma to jak dla zdrowia łykac garściami "chemiczne" witaminy
OdpowiedzUsuńa swoją drogą....to fakt, biznes na tym " przymusie bycia fit" robią wszyscy dookoła.
Żebyś wiedziała, że to jest nie zły interes, ale ja nie umiałabym tak kitu wciskać. Nie jestem do tego talętna :)
UsuńDobra robota Dorotko! Tak trzymaj :) a jak nie masz z kim pogadać pisz do mnie - jestem do dyspozycji :))
OdpowiedzUsuńPtaszorki super - a materiał w grochy ? myślę, że będzie extra!
pozdrawiam:)
Ty sobie Dorotko przelicz ile Ci w kasie domowej zostanie, jak będziesz tylko wodę piła :)))))))) Ale tak na poważnie, to jest jakaś moda na te koktaile i pomiary. Moja kumpela tez na takie chodzi i ostatnio się dowiedziałam, że jak przed treningiem zjadła hot-doga z parówką, to pani od pomiarów jej powiedziała, że od razu jej skoczył poziom tłuszczu w organizmie. To jakaś normalnie metoda na odmóżdżenie chyba, ale na odchudzenie to raczej nie :))))) No, chyba, że portfela ;)
OdpowiedzUsuńKurak rozkoszny, myślę, że z zielenią będzie się komponował bardzo fajnie, bo przecież takie dzobaki trawkę wiosenną uwielbiają rozgrzebywać :)
Spotkania robótkowe należą do bardzo miłych. Co prawda na takim większym zjeździe robótkowych pań nie byłam nigdy, ale te na których byłam, były zawsze wspaniałe :)
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Dorotko i tak trzymaj to są po prostu naciągacze!!! Super hafty:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper dziobak i przemilaśne misiaczki! Dobrze zrobiłaś nie wdając się w taką terapię, nietrudno się połapać, że to zagrożenie dla zdrowia. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo i dobrze, że zrezygnowałaś, zdrowia w tym żadnego... Ale niestety nie każdy to rozumie. Tłumaczę swojej mamie, że taka chemia to na dłuższą metę trucizna, ale nie chce tego zrozumieć, za to ciągle wynajduje nowe specyfiki, a ja czytam skład i łapię się za głowę, ech...Ale się rozpisałam ;) jeżeli chcesz pogadać - to jestem do dyspozycji, bo ostatnio czasu na towarzyskie spotkania brak
OdpowiedzUsuńBardzo dobra decyzja. Kurak jest boski, a miśkami to już się zachwycałam z całego serca.:)
OdpowiedzUsuńWspaniaaaaaałe hafty i spotkanie robótkowe! dobrego dnia Dorotko!
OdpowiedzUsuńStudiuję dietetykę i napiszę jedno - te wszystkie kuracje to najczęściej pic na wodę! Lepiej wprowadzić kilka zmian do swojego jadłospisu, będzie o wiele lepszy efekt :) Daj znać w razie czego, to Wam podrzucę parę zasad, żeby zdrówko dopisywało, bo o to chodzi w racjonalnym żywieniu ;)
OdpowiedzUsuńPonoć od 25 kwietnia ma lecieć Kosem, o prawnuku Selima ;)
UsuńDobrze, że napisałaś o tych naciągaczach. Może dzięki temu pomogłaś wielu wahającym się osobom ;) Haftciki jak zawsze piękne, a z tymi narzutami to czasem warto zajrzeć do sklepów z tanią odzieżą - tam zdarzają się perełki ;)
OdpowiedzUsuńNo bo Ty na dodatek mądra dziewczyna Dorotka jesteś :) I tak trzymać!
OdpowiedzUsuńKurka jest słodziak.
Podchodzę negatywnie do wszelkich odchudzeń typu diety z miksturami itd. Mojej kuzynce palę świeczki bo właśnie jakąś cud dietę zaczęła stosować. Nie doszłam dokładnie co to było i skąd ten produkt bo normalnie zawiadomienie do prokuratury bym zrobiła. Jedyną formą na odchudzenie to od dawna znany - ruch, gimnastyka :) I ją gorąco polecam :)
OdpowiedzUsuńPodczas takich spotkań z Kobitkami zawsze jest wesoło i ciekawie, pozdrawiam serdecznie Doro :)
OdpowiedzUsuń