Witam
W pomyśle ujawnia się talent, w wykonaniu - sztuka.
Marie von Ebner-Eschenbach
Dawno już tu nie zaglądałam, ale nareszcie i my mamy ferie. I jak to przed feriami pranie, prasowanie i pakowanie, a, i wypełnienie zamrażarki dla tych co zostają. Tak więc jakoś czas leciał i leciał. Robótki zostały odsunięte na bok, czytaj bardzo odległy bok.
Ale muszę wrócić do walentynek, bo bardzo miło spędziłam wieczór. Najpierw były czekoladki, buziaki, lizaki, a potem szybkie przebieranko i wypad do muzeum na romantyczny wieczór. Był pyszny poczęstunek, prezentacja najsłynniejszych, romantycznych legionowskich par. Zabawa w kalambury, sesja zdjęciowa, rozmowy, cicha nastrojowa muzyka i projekcja filmu "Zakochany Paryż". Fajny wieczór z kochanym i kochającym facetem, czyli mężem.
A teraz jesteśmy na wyjeździe i prawdę mówiąc nie mam czasu zabrać się za moją Hafciareczkę.
A jeszcze nie miałam dostępu do internetu, a teraz nareszcie mam i jestem.
Oprócz tego pakując się zupełnie zapomniałam o szaliku. No i teraz muszę coś sobie zrobić, bo szyja mi maźnie. Znalazłam swój stary sweter, który był robiony z włóczki kupionej jeszcze w Pewexie. Pamiętacie takie sklepy z cudami i pięknościami z zachodu? Piękne włóczki, materiały, a jakie dezodoranty, mydełka pachnące, cudo! No i właśnie ten sweter sprułam i będę kombinować, aż przyjdzie wiosna i robotę odłożę donastępnegorazu. Jak zwykle, ha ha.
Ale się dzisiaj rozpisałam i rozgadałam, bo prawdę mówiąc nie mam za bardzo co pokazać a chciałam się odezwać, bo już się stęskniłam, za blogiem, za Wami.
Jedynie co mogę pokazać to maleńkie postępy w hafcie, uprzedzam, bardzo maleńkie
Przepraszam za jakość zdjęć, ale przy żarówce tak to wygląda
Kolorów nie widać, nic nie widać, łeeeeee
I tak to wygląda.
Śniegu nie mamy, mrozu nie mamy, ale mamy błoto i zamiast sanek rowery, takie ferie są do luftu. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Koniec tego marudzenia, mam nadzieję, że nikt przeze mnie nie popełnił harakiri :)
I tym miłym akcentem mówię pa.
Ja popełniłam harakiri :) wsiadając na tę szatańską maszynę hahahaha :) a hafciarka na żywo dużo lepiej wygląda :)
OdpowiedzUsuńGratuluję tak spędzonych Walentynek :) Mam nadzieję, że po tych wszystkich przygotowaniach znajdzie się teraz, na wyjeździe, czas na zasłużony i przyjemny odpoczynek - dlatego życzę przede wszystkim udanego pobytu wśród Łódzkich wzniesień !
OdpowiedzUsuńHaft już teraz mnie oczarowuję, czekam na dalszy rozwój pracy :)
Miłego wypoczynku. A robótki poczekają. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUdanych ferii życzę.
OdpowiedzUsuńRobótki mogą poczekać. Nic na siłę :)
Nie mogę odpowiedzieć każdej z osobna, ponieważ coś się dzieje albo z komputerem, albo z internetem. Dlatego odpowiadam ogólnie - dziękuję za życzenia miłego wypoczynku. Dziewczyny, macie rację, robótki nie zając poczekają. Ale tyle pięknych rzeczy robicie, a ja się lenię. Ale przyjdzie czas, że i ja się ruszę, na razie ruszam się na rowerze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam prawie wiosennie, Dorota.
Ja juz od tygodnia w pracy, o feriach zapomniałam, ale Tobie życzę miłego wytchnienia i pozdrawiam także od robótek, a hafciarka pięknieje!
OdpowiedzUsuńMy jeszcze mamy tydzień, ale wytchnienia nie mam zbytniego, bo męża mam w szpitalu, jest po operacji. Odwiózł nas do rodziny i został z nami. Ale najważniejsze, że już wszystko w porządku. Więc uśmiech wraca na moje usta.Pozdrawiam.
UsuńPowoli, ale rośnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo powoli rośnie, ale jak się wezmę za igłę to będzie fruwać jak szalona i wtedy "klękajcie narody" :)
UsuńA ja w Walentynki sobie pochorowałam...
OdpowiedzUsuńZ haftem widać postępy:)
Coś jednak przybyło, trzymam kciuki za dalszą pracę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń