Translate / Tłumacz

wtorek, 11 lutego 2014

Powrót do dzieciństwa

Witam

       Pogoda marna, od wczoraj leje, cały śnieg nam zmyło. Szkoda, że brudu nie zmyło. A my dopiero za trzy dni rozpoczynamy ferie. Zamiast sanek dla syna, muszę wyciągnąć kalosze, żeby nie ugrzązł w błocie. Oby tylko nie było huraganów.
        Już taki jeden przeżyłam, gdy byłam w ciąży z młodszym. Wybrałam się ze starszym na zakupy i nagle jak zaczęło wiać i siekać zimnym, ostrym deszczem. Jedyna rzecz jakiej mogłam się złapać to był znak drogowy. Tak wiało, że gdybyśmy się puścili, to byśmy wylądowali na najbliższym płocie, tak nam nogi podrywało. Przemoczyło nas na wylot. A w domu prąd wyłączony, ciemno, zimno. Ale  najfajniejsze jest to , że młodszy syn uwielbia oglądać programy o tornadach, huraganach. Coś w tym jest:)
        Ale miałam pisać o czymś innym.
         Dobraliśmy się do walizki pełnej starych przytulanek, no i jak to podczas przeglądania zaczęły się wspomnienia. "A pamiętasz jak to...", "a pamiętasz jak tamto..." ? No i właśnie mi się przypomniało, jak :             Dawno, dawno temu, kiedy starszemu synowi nie sięgałam do pach, tylko to on był mały, zamarzyła nam się zabawa w teatrzyk. Były to lata dziewięćdziesiąte i w sklepach nie było super zabawek, a o pacynkach można było pomarzyć. Więc ja zajrzałam do swych przepastnych toreb, wyjęłam różne szmatki, guziki, nici i tak powstała maleńka trupa teatralna. Maleńka, ale dzięki wyobraźni mogliśmy przedstawiać prawie większość bajek.
A teraz pora na prezentację:
               Krasnal Hałabała



                   Małgosia


                    Jaś


                         Czarownica



                        I smoko-krokodylo-jaszczurka, w zależności jaka bajka była na "tapecie", ale tę pacynkę szyła moja mama, jeszcze gdzieś leży schowany klaun. Też szyty przez mamę, ale nie mogę go znaleźć.


     Ale się człowiekowi chciało. Teraz pacynki czekają na wnusie, znając siebie na pewno wtedy stworzę ich więcej.
A teraz kolejna odsłona mojej "hafciarki"


I to było by tyle na dzisiaj.

Witam u siebie Monikę i Niki, miło mi Was gościć.
Pozdrawiam wszystkich zabawkowo i wspomnieniowo, pa.

16 komentarzy:

  1. Pacynki świetne, a tego krokodyla też mam w domu tyle że zielonego :))) a hafcik jak hafcik taki hafcikowaty ;) czyli super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz krokodyl też jest zielony, tylko na zdjęciu nie widać. Ha, jak zobaczysz haft w całej krasie, to dopiero się zdziwisz. Szykuj łapki do wyrabiania ciasta :)

      Usuń
  2. Rośnie, rośnie :)
    A pacynki są prześwietne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, a co najfajniejsze to to, że większość prac przy pacynkach wykonywałam ręcznie :)

      Usuń
  3. Super te pacynki :) To się nazywa kreatywna mama, no i babcia też :)
    Miło się wspomina takie rzeczy...
    Haftu przybywa.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, wymyślało się i zabawki i ubranka. Bo tego nie było. Za parę lat, kiedy już będą wnuczki też będę wymyślać.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Wielka kupka szczęścia siedziała w tym kuferku, tak powiedziałyby dzieciaczki z naszego przedszkola - śliczne pacynki rozwijające wyobraźnię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie to powiedziałaś, a właściwie Twoje dzieciaczki. Chłopaki z tych pacynek robili nawet wojowników, tak im wyobraźnia działała :)

      Usuń
  5. Pacynki to były moje ulubione - z mamą tworzyliśmy też lalki gdzie bazą był drewniany, okrągły tłuczek do ziemniaków:))) to były czasy.... a Wasze pacynki cudne...
    Hafciarka sięładnia ładnie ..:))
    pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wspomnienia, pamięć to jest cudna rzecz. Dobrze, że pamiętamy takie chwile jak robienie lalek z łyżek, tłuczków i szmatek. To powoduje, że nadal czujemy się małymi dziewczynkami. I to jest piękne Basiu.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Dotko zajrzyj do mnie ;-)))) niespodzianka :))

      Usuń
  6. Zazdroszczę Kubie za takie oryginalne zabawki w dzieciństwie :) Właśnie nawet wtedy, w latach dziewięćdziesiątych nie było tyle tych zabawek, gier i wszystkiego jak teraz... dzieci są obsypywane różnorodnościami i same już nie wiedzą, co z tym robić. Jak ja byłam byłam dzieckiem to zawsze pracowało się wyobraźnią, a najlepszą zabawką mógł być duży karton, który stawał się domkiem, teatrem... to było coś :)

    Pozdrawiam cieplutko !

    OdpowiedzUsuń
  7. Pacynki wspaniałe! Widać, że stworzone z sercem:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś to były czasy.... Człowiek się cieszył z torby pomarańczy, a za takie zabawki byl oddał wiele :) Teraz... ahh szkoda gadać :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Pacynki piękne, dzieci na pewno będą zachwycone :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale słodkie te pacynki. Cudna pamiątka.

    OdpowiedzUsuń