Witam
Właściwie maj już nam się kończy, a my ostatniego dnia maja idziemy na ślub i wesele. No i właśnie mąż celem wprowadzenia nastroju weselnego słucha "Białego misia", "Gdybym miał gitarę" i tym podobne. Ładne są te piosenki, ale najlepiej słucha mi się je właśnie na weselu, czy jakimś przyjęciu, a tak normalnie to zawsze młodszy syn mówi - tato, nie rób wiochy. No cóż, młodzież teraz słucha jakichś wrzasków albo dudnienia w jeden rytm. Pocieszam się tylko tym, że nasi rodzice też nas nie rozumieli, jak słuchaliśmy Czerwonych Gitar czy Niemena.
Wracam do tematu weselnego. Młodzi jak to teraz bywa poprosili o wino lub losy Lotto. Zastanawiałam się jak w niebanalny sposób podarować losy. Normalnie w kopercie czy może coś wymyślić. I z pomocą "przyszedł" mi pewien blog, nie pamiętam czyj to był blog, ani jaki miał tytuł, ale znalazłam tam pomysł. Trochę odgapiłam, podpatrzyłam i zrobiłam coś takiego
To jest gotowa walizeczka, która miała na wierzchu obrazek z sową. Taka ta sowa była mało ślubna, więc znowu myślałam, myślałam, oglądałam gazetki i wymyśliłam. Kwiatki wzięłam z jednej gazetki, literki z drugiej, a cyferki jeszcze z innej i tak wyszły inicjały z datą ślubu. Pod haft dałam cienką warstwę ociepliny, aby było miękkie. A dookoła dałam białą wstążkę i wykończyłam kokardką i białą perełką.
W środku będą dwa białe woreczki. W jednym będą losy, pozwijane w ruloniki i zawiązane białymi kokardkami i pieniądze tak samo zrobione. W drugim woreczku będą cukierki, aby życie mieli słodkie.
No i właśnie taki pomysł podpatrzyłam, tylko na tamtym blogu walizeczka chyba miała transfer na wieczku, a ja dałam haft. Mam nadzieję, że młodzi tego nie wyrzucą na strych, tylko będą trzymać na przykład zdjęcia ślubne.
W sobotę po południu idziemy na wesele, a rano mamy piknik rodzinny w szkole Maćka. Oczywiście idziemy i oczywiście piekę ciasto i będę malować buźki dzieciom. Chyba stałam się już etatową malarką gębusiek. Fajnie, zawsze to nowe doświadczenie.
No, dobra kończę, bo kolacja czeka a ja głodna.
Trzymajcie się sucho, bo u nas jak nie pada to szykuje się do padania, pa.
Właściwie maj już nam się kończy, a my ostatniego dnia maja idziemy na ślub i wesele. No i właśnie mąż celem wprowadzenia nastroju weselnego słucha "Białego misia", "Gdybym miał gitarę" i tym podobne. Ładne są te piosenki, ale najlepiej słucha mi się je właśnie na weselu, czy jakimś przyjęciu, a tak normalnie to zawsze młodszy syn mówi - tato, nie rób wiochy. No cóż, młodzież teraz słucha jakichś wrzasków albo dudnienia w jeden rytm. Pocieszam się tylko tym, że nasi rodzice też nas nie rozumieli, jak słuchaliśmy Czerwonych Gitar czy Niemena.
Wracam do tematu weselnego. Młodzi jak to teraz bywa poprosili o wino lub losy Lotto. Zastanawiałam się jak w niebanalny sposób podarować losy. Normalnie w kopercie czy może coś wymyślić. I z pomocą "przyszedł" mi pewien blog, nie pamiętam czyj to był blog, ani jaki miał tytuł, ale znalazłam tam pomysł. Trochę odgapiłam, podpatrzyłam i zrobiłam coś takiego
To jest gotowa walizeczka, która miała na wierzchu obrazek z sową. Taka ta sowa była mało ślubna, więc znowu myślałam, myślałam, oglądałam gazetki i wymyśliłam. Kwiatki wzięłam z jednej gazetki, literki z drugiej, a cyferki jeszcze z innej i tak wyszły inicjały z datą ślubu. Pod haft dałam cienką warstwę ociepliny, aby było miękkie. A dookoła dałam białą wstążkę i wykończyłam kokardką i białą perełką.
W środku będą dwa białe woreczki. W jednym będą losy, pozwijane w ruloniki i zawiązane białymi kokardkami i pieniądze tak samo zrobione. W drugim woreczku będą cukierki, aby życie mieli słodkie.
No i właśnie taki pomysł podpatrzyłam, tylko na tamtym blogu walizeczka chyba miała transfer na wieczku, a ja dałam haft. Mam nadzieję, że młodzi tego nie wyrzucą na strych, tylko będą trzymać na przykład zdjęcia ślubne.
W sobotę po południu idziemy na wesele, a rano mamy piknik rodzinny w szkole Maćka. Oczywiście idziemy i oczywiście piekę ciasto i będę malować buźki dzieciom. Chyba stałam się już etatową malarką gębusiek. Fajnie, zawsze to nowe doświadczenie.
No, dobra kończę, bo kolacja czeka a ja głodna.
Trzymajcie się sucho, bo u nas jak nie pada to szykuje się do padania, pa.
No, jakby wyrzucili, to należałoby im się lanie.;) Walizeczka wyszła cudna! Świetne wzorki wybrałaś i pięknie wyszyłaś.:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci kochana :) Liczę na to, że nie wyrzucą ;)
UsuńWspaniały miałaś pomysł i piękne wykonanie , ściskam Dusia
OdpowiedzUsuńDziękuję Dusiu za bardzo miłe słowa, pozdrawiam.
Usuńwalizeczka bardzo piękna
OdpowiedzUsuńDziękuję Dorotko i dziękuję za odwiedziny i zapraszam. Pozdrawiam
UsuńAleż wspaniały pomysł i wykonanie. Nie ma mowy, nie wyrzucą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Trzyma Cię za słowo (że nie wyrzucą). Dziękuję Renko za miłe słowa.
Usuńsuper pomysł :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu :)
UsuńWspaniały pomysł i rewelacyjne wykonanie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Joasiu za miłe słowa.
UsuńŚwietny pomysł, młodzi na pewno się ucieszą z takiej walizki i nie wyrzucą jej na strych. Udanej zabawy weselnej :)) pozdrawiam serdecznie Monika:)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł , a całość na pewno zachwyci młodych:)
OdpowiedzUsuńPiękny prezent stworzyłaś. Szczęściarze ci co go otrzymają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo oryginalnie zapakowany prezent :) Udanej zabawy! chyba nawet jesteście w trakcie... :D
OdpowiedzUsuńChyba prezent się podobał, a zabawa była super. Nogi bolą, spać się chce ale na szczęście kaca nie ma :)
Usuńpiękny :)
OdpowiedzUsuńAle super walizeczka. Bardzo pomysłowo z tymi zawiniętymi losami i cukierkami w pięknej oprawie :)
OdpowiedzUsuńŚwietna ta walizeczka, że też na moim ślubie nikt na to nie wpadł i wszystkie losy były w kopertach :)
OdpowiedzUsuńcudo zrobiłaś , piękna walizeczka :)
OdpowiedzUsuńJaka pomysłowa walizeczka i piękne wykonanie.
OdpowiedzUsuń